Studia? nie martwiłam się tym

books-447466_1920

Przyszedł czas 3 klasy. Skończyły się zajęcia wojskowe a zaczęła się nauka.

Mimo że moje  rozszerzone przedmioty to matma( nie wiem jak to się stało :’(  ) oraz chemia. Ja na maturę wybrałam Język polski, a więc musiałam sama nadrabiać materiał. Denerwowałam się maturą tak, że wcale nie myślałam o tym co chcę w życiu robić. Zyskałam natomiast najlepsze przyjaciółki z którymi kontakt mam do teraz. Pomogło mi to trochę się odstresować.

Został wybudowany nowy internat i to w nim teraz mieszkałam. Dwie osoby na pokoju to większy komfort i warunki do nauki.  Maturę zdałam.  Byłam zadowolona z moich wyników dlatego nie przypuszczałam, że mogę się gdzieś do szkoły nie dostać. Po maturze zaczęłam od razu pracować. Pracowałam w budce z lodami. Wtedy nie przepadałam za tą pracą ponieważ zmiany były po 12 godzin a zdarzało się nawet po 14/15 niemniej dużo się tam nauczyłam. Kontakt z klientem, obsługa kasy, cierpliwość ( zrobienie świderka z 12 okrążeniami to nie lada wyczyn 😀 ) nawet czyściłam maszyny w środku a kiedy było trzeba to naprawiałam ( przez telefon szef mówił co mam robić).Teraz dobrze wspominam ten czas. Lody były bardzo dobre. Jadlam ich na prawde dużo.  😀 Przychodzili mili klienci, a ja często lubiłam sobie z nimi  porozmawiać, no i zarabiałam przez co mogłam sobie pozwolić na dłuższe wakacje. Bajecznie niestety nie było przy 36 stopniach na dworze bo w budce było  o 10 stopni więcej. Ale jakoś dawałam radę. Szkoda tylko, że zapomniałam, że muszę znaleźć sobie szkołę.

Marzyłam o studiach w warszawie ale były one niestety za drogie dlatego chciałam iść na studia dzienne do Wrocławia.  Kierunek? Dziennikarstwo. Marzyła mi się pogodynka. Nie dostałam się. Nie spodziewałam się tego w ogóle. Na studia dzienne w Poznaniu było już za późno.  Tak więc zostały mi zaoczne i szukanie pracy, a że chciałam do miasta to szukałam pracy w Poznaniu a co za tym idzie mieszkania.

studiastudia?

Tagi: , , , ,

W mundurze czułam dumę

11666029_583036288506308_8929852506810072600_n

 

Zajęcia wojskowe to jedna z najlepszych rzeczy jakie mnie w  życiu spotkały. W mundurze czułam się dumna, że jestem obywatelką Polski!

Choć wybrałam to liceum, nie ze względu na zainteresowanie tym tematem a ze względu na pokazanie wszystkim, że nie jestem taka słaba na jaką wyglądam, to w trakcie zajęć zakochałam się w tym.

Każdy piątek zaczynaliśmy od musztry. Kapitan (straż pożarna) Aspiranci ( policja) oraz nasz Major sprawdzali nasz wygląd, bowiem w mundurze trzeba się prezentować nadzwyczaj dobrze.  Później zaczynaliśmy zajęcia. Uczyliśmy się musztry paradnej, postaw  żołnierskich, celowania, trochę teorii o stopniach wojskowych, mieliśmy zajęcia z walki wręcz, samoobrona z nauczycielem grom’owców – wszystko co mogło nas zainteresować było na tych zajęciach.

Miałam wiele okazji spróbować nowych rzeczy. Na obozie w pierwszej klasie wzięliśmy udział w rakietowym strzelaniu bojowym w Ustce. Było tam wiele ważnych osób więc czuliśmy się bardzo wyróżnieni.  Robiłam tam wiele ciekawych rzeczy.  Jeździłam BWP’ami, rosomakami, uczyliśmy się obsługiwać przenośny sprzęt antyrakietowy, pełniliśmy wartę w nocy. Bardzo miło wspominam ten czas.

W liceum zapisałam się do Ligi Obrony Kraju. Pojechałam na pierwsze strzelanie z KBKs i okazało się, że mam chyba talent ponieważ mam dobre skupienie i wszystkie moje trafienia są w jednym punkcie. Później zaczęłam jeździć na strzelnicę i zaczęłam brać udział w różnych zawodach. Szło mi dość dobrze więc mam w tej dziedzinie jakieś osiągnięcia. To jedna z tych rzeczy które uwielbiam robić i żałuje  że nie mam teraz na to czasu.

Często tarzałam się w błocie, biegałam cała przemoczona w deszczu, darłam się na całe gardło śpiewając piosenki wojskowe ale niczego nie żałuje, każda z tych rzeczy wzmocniła moją osobowość. Mundur zostawiłam sobie na pamiątkę.

Film promujący zajęcia w mojej szkole – dla spostrzegawczych – można mnie tam dostrzec 😉

To właśnie na tych zajęciach nauczyłam się, że jeśli boję się czegoś zrobić a wiem, że muszę to robię to bez zastanowienia. Pomaga mi to w życiu codziennym. Polecam takie podejście 😉

 

mundurze
moja pierwsza tarcza KBKs

mundurzemundurze

mundurzereceived_1396160333790490mundurowo1

Tagi: , ,

Liceum – zmiana myślenia

book-bindings-3176776_1920

Liceum. Po marzeniach o byciu policjantką nie było już śladu. Teraz moim marzeniem było bycie żołnierzem.

Choć moi rodzice marzyli o tym abym poszła do najlepszego liceum w okolicy, ja upierałam się na swoim. Po jakimś czasie namówili mnie na udział  w lekcji pokazowej w tej dobrej szkole. Podobał mi się tam kierunek dziennikarski ale lekcja pokazowa mnie przeraziła. Poziom innych uczniów był zdecydowanie wyższy niż mój i nie chciałam tam się uczyć. Natomiast moi rodzice nie chcieli bym się uczyła w liceum wojskowym ponieważ znajdowało się ono na wiosce, bez dojazdu- jedynym wyjściem byłby internat. Po długich namowach w ostatni możliwy dzień złożyłam tam papiery i oczekiwałam na decyzję.  Dostałam się….

Pierwszy dzień w internacie? Okazało się że mieszkać nie będę w głównym internacie lecz w małym budynku obok niego. Trzy małe pokoje po 5 dziewczyn. Brzmi jak koszmar, a było odwrotnie. Mimo że było to duże skupisko ludzi w małych pomieszczeniach było o wiele bardziej spokojnie i cicho niż w głównym internacie. Dziewczyny z pokoju są świetne  i bardzo miło wspominam ten czas. Mieliśmy wyznaczone godziny w ciągu dnia na różne czynności. Po szkole od godziny 16 do godziny 18 trwał czas na naukę. Opiekunowie pilnowali abyśmy dobrze wykorzystali ten czas. Spać musieliśmy już o 22. Było to uciążliwe ale tez do przeżycia.  Ja często pytałam opiekunów o to czy mogę uczyć się dłużej  a oni zgadzali się. No właśnie.. uczyć.. moje podejście się zmieniło..  uczyłam się troszkę więcej niż w gimnazjum.

Liceum jak liceum, wyjątkiem był piątek- dzień w którym zakładaliśmy dumnie mundur i mogliśmy się poczuć jak prawdziwy żołnierz. W kontaktach towarzyskich byłam coraz bardziej otwarta, zdobywałam przyjaciół ale nigdy takich prawdziwych. Podchodziłam do każdej nowo poznanej osoby optymistycznie co  nie przynosiło dobrych skutków.  Do dziś mam taki nawyk i bardzo mi przeszkadza.

Dowiedziałam się też że mam talent do pisania i bardzo łatwo przychodziło mi pisanie dobrych wypracowań. Problem miałam z nauczycielem od historii  a konkretniej z nauczycielką. Która faworyzowała chłopaków, dziewczyny traktowała  obojętnie a niektóre  miała upatrzone takie, których nie lubiła… Chyba byłam jedną z takich dziewczyn bo pomimo tego, że uczyłam się, już na koniec, podręcznika na pamięć i tak słyszałam że mam 2 bo złymi słowami coś opisałam albo, że  ściągałam. Dochodziło do sytuacji w której nauczycielka „nie zauważała” drugiej strony sprawdzianu więc miałam mniej punktów. Tak jak w gimnazjum lubiłam historię tak w liceum ją znienawidziłam. Bardzo dobrze za to szło mi z chemii co było ogromnym zaskoczeniem bo z 2 w gimnazjum wskoczyłam na 5.

Zrozumiałam w liceum jak ważna jest nauka. Wiedziałam już, że to ona może dać mi przepustkę do lepszego życia

 

liceumMój internat

 

Tagi: , , ,

Kim chcę być w przyszłości?

przyszłość

Kiedy nauczyciel w 3 klasie gimnazjum kazał całej klasie przygotować kartki z odpowiedzią na pytanie kim chcę być w przyszłości nie wiedziałam co napisać.

Mając 15 lat nie wiedziałam co chcę robić w życiu, kim chcę być. Wiedziałam jedynie, że na pewno nie chcę zostać w przyszłości na wsi. Denerwowało mnie wiejskie podejście do życia- każdy się znał, każdy każdego oceniał, ciągłe plotki, zaczepki które potrafiły zranić i których ofiarą stawałam się czasem  ja.

Moje dzieciństwo było bardzo udane. Za moim domem ciągną się łąki i płynie kanał. Kilka domów za moim kończy się wioska i jest „ślepa uliczka”  więc nie była to przejezdna droga co sprzyjało wielu zabawom na ulicy. Brzmi jak idylla prawda? Lecz ja już od dziecka powtarzałam rodzicom, że gdy dorosnę będę mieszkać w mieście.

Czasy nastoletnie to burzliwy okres. Jak większość nastolatków uważałam, że jestem najmądrzejsza.  Często sprzeciwiałam się rodzicom.  Mimo, że często były to kłótnie o drobnostki ja wszystko przeżywałam tak, jak by co najmniej były to sprawy wagi państwowej.  Denerwowałam się też szkołą ponieważ straciłam w tym okresie dwie przyjaciółki,  kiedy próbowałam je pogodzić i zrozumieć ich konflikt. Pamiętam dobrze ten moment bo był to pierwszy i ostatni raz kiedy płakałam w szkole, czy też w ogóle w miejscu publicznym. Później przez długi czasnie miałam przyjaciół, aż w końcu znalazłam przyjaciółkę z którą kontakt mam aż do dziś. Niestety nerwowy okres zostawił mi pamiątkę na całe życie w postaci choroby serca.

Jeśli chodzi o naukę… to nie uczyłam się prawie wcale. Nie myślałam o tym co mi się przyda w przyszłości.. ( gdybym wiedziała to bardziej bym się przyłożyła do angielskiego) , i nie, to nie jest tak że mam super talent i cudne oceny. Z matmy miałam same 2 i czaaaasem 3. To samo chemia, fizyka, biologia. Trochę lepiej z naukami humanistycznymi  np. język polski.  Choć i do niego nie przykładałam się nadzwyczaj mocno. Bardzo lubiłam historię. Wyciągałam z lekcji ile się dało. Lubiłam też sztukę bo miałam tam możliwość kreatywnego myślenia.

Wracając do pytania: Kim chcę być w przyszłości?  

Chcąc się wyróżnić i pokazać wszystkim, że nie jestem wcale taka słaba napisałam że chcę być policjantką.

Poniżej  kilka fotek mojego raju 😉przyszłośćprzyszłośćprzyszłościprzyszłość

 

 

Tagi: , , , , ,

HELLO! Krótko o mnie…

hello

Hello, chciałabym abyście lepiej mnie poznali.  :)

Zacznę więc od kilku wpisów dotyczących głównych wątków mojego życia.

Mam prawie 20 lat ale twarz 14 latki. Dla mnie nie jest to wada, niemniej jednak czasem da się to odczuć. Ludzie czasem traktują mnie z tego względu niepoważnie.

Myślę, że niektóre moje decyzje są niestandardowe.

Każdy z nas ma swoją historię. Fascynujące. Wyobraź sobie siebie w miejscu pełnym ludzi, np. na koncercie. Nie interesuje cię to w tamtym momencie bo przyszedłeś na koncert… ale pomyśl, każda z tych osób ma inną historię. Jedni ciekawą a inni nie.

Lubię słuchać ludzi. Najbardziej lubiłam słuchać opowieści mojej babci. Uraczę was również tymi opowieściami.

Często nie zdajemy sobie sprawy z tego jak wiele mają nam inni do powiedzenia. Czasem wystarczy jedno pytanie ” jak tam?” czy też „hello, cześć?” aby usłyszeć historię życia nieznanych nam osób. Uważam, że z tych historii też możemy wyciągnąć wiele wniosków.

Pamiętajmy, że… uczymy się całe życie.

Doświadczenia nie zdobywamy z wiekiem a z ilością wykonanych prac i czynności. Najwięcej się uczymy wtedy gdy robimy coś pierwszy raz. Myślę, że niektóre moje wnioski mogą się komuś przydać 😉

Zapraszam do lektury kolejnych postów 😉

Hello

Tagi: ,